To kino wwiercające się w sam środek naszych umysłów, które wypadałoby skosztować, nawet jeśli jego posmak to gorzkie rozliczenie z człowieczeństwem.
przeczytaj recenzję
To tryptyk o dominacji i uległości, który wwierca się w ludzką psyche i wydobywa z niej tylko to, co najgorsze. Lanthimowski eksperyment w pełni się udał.
przeczytaj recenzję
To kino z gatunku samoświadomego guilty pleasure, w które trzeba wejść i docenić nieco landszaftową konwencję (film śmieje się sam z siebie).
przeczytaj recenzję
Magia tego filmu polega na tym, że niby nie dzieje się nic, a – w zależności od własnej interpretacji, a także wrażliwości – może dziać się wszystko.
przeczytaj recenzję
Zahipnotyzowani przez Saltburn płyniemy, przeświadczeni, że mamy do czynienia z czymś naprawdę wyjątkowym. To szekspirowska noc letnia, która z początkowego snu prędko zamienia się w żywy koszmar.
przeczytaj recenzję
I chociaż film Mario Martone to przede wszystkim ekranizacja powieści o tym samym tytule (jej autorem jest Ermanno Rea), to fabuła przypomina też nieco prozę Leonardo Sciascii.
przeczytaj recenzję
Podczas seansu liczymy na filmową deus ex machinę, ale ona nie nadchodzi, bo życie to nie bajka, a napis „happy end” nie pojawi się tuż przed napisami końcowymi.
przeczytaj recenzję